20 listopada 2015

Łyżwy - #27 Coś fajnego!


Dzisiaj krótko i na temat, chociaż za oknem brakuje zimowej aury chcę najserdeczniej polecić łyżwy jako doskonały sposób spędzania wolnego czasu. Zwłaszcza, że wiele lodowisk jest darmowych, a płaci się jedynie za wypożyczenie łyżew. Chyba, że przyjdzie się z własnymi, wtedy jeździ się już zupełnie za darmo. Czy to nie jest wystarczająco zachęcające? ;)

Uwielbiam łyżwy, dużo bardziej niż rolki, chociaż te drugie są bardziej uniwersalne. W końcu na łyżwach można poruszać się jedynie po lodzie... Mimo to jeździ mi się dużo przyjemniej i godzinka lub dwie takiego sportu to dla mnie świetna zabawa.

Łyżwy są znakomite także dlatego, że jest to sport dla każdego. Jeździć mogą młodzi, starsi, przyjaciele, pary, a nawet całe rodziny. Po przejażdżce można wybrać się na spacer, obiad lub choćby gorącą czekoladę i od razu dzień staje się lepszy.

Zdjęcia pochodzą z www.freeimages.com.

16 listopada 2015

Czy warto kupować SHINYBOX'a lub BEGLOSSY?

Shinybox i BeGlossy (a wcześniej Glossybox) to pudełka z kosmetykami (głównie miniaturkami), które można otrzymywać w comiesięcznej subskrypcji. Kosztuje to 49 zł miesięcznie (przy zamówieniu pakietu kilku pudełek cena jest niższa). W każdym pudełku znajdziemy co najmniej 5 kosmetyków: próbek i pełnowymiarowych, a do tego różne zniżki. Ale czy warto?

Z czysto finansowego punktu widzenia, jeśli pudełko kosztuje 50 zł, a jest w nim 5 produktów każdy z nich musiałby kosztować co najmniej 10 zł, żebyśmy nie przepłacali. Muszę powiedzieć, że tak najczęściej jest i cena produktów (nawet niepełnowymiarowych) zdecydowanie przewyższa wartość pudełka. Ale doskonale wiadomo, że nie wszystkie rzeczy są warte swojej ceny. Nie każda osoba kupi krem za ponad 100 zł i fajnie, że można go przetestować, ale wcale nie musi on działać lepiej od kremu za 5 zł (czyli mniej niż „w cenie pudełka”). Podobnie jest, gdy otrzymamy jakiś produktu, którego nie używamy. Znowu zaletą jest, że możemy przetestować coś innego, ale same byśmy tego nie kupiły, bo uważamy to za zbędne. Nie chodzi mi o jakieś nowości lub coś, o czym po prostu nie pomyślałyśmy. Tylko o coś konkretnego, czego po prostu nie chcemy mieć, ale użyjemy, bo było w pudełku...

Może i odrobinę się czepiam, ale czytałam różne opinie i pudełka często nie trafiają w gust swoich odbiorczyń. Niestety zbyt często dodają próbki szamponów i odżywek do włosów, których nie sposób wykorzystać, gdy dostaje się je co miesiąc, a czasami losowy kolor lakieru do paznokci, cienia do powiek lub podkładu jest bardzo nietrafiony. Trzeba się liczyć z taką możliwością. Największą wadą tego rodzaju subskrypcji jest to, że w profilu na stronie wypełnia się ankietę o swoich preferencjach i rodzaju urody, a mimo to często otrzymane produkty są kompletnie inne od naszych oczekiwań. Czasami jednak trafia się perełka - produkt wspaniałej jakości, którego cena przewyższa cenę pudełka (a dostajemy przecież jeszcze inne kosmetyki!). Gdy znajdziemy coś takiego to wiemy, że warto. Nie zawsze tak jednak jest, nie wszystkie zachwalane produkty, nawet te super drogie, nam pasują.

Koniecznie muszę dodać, że bardzo miło jest otrzymywać co miesiąc taki „prezent” (nawet, jeżeli same za niego zapłaciłyśmy). Przed otwarciem pudełka nie wiadomo co jest w środku. Produkty są dla nas niespodzianką (chyba, że zamówimy pudełko z poprzedniego miesiąca). W dodatku wszystko jest estetycznie zapakowane, a pudełka są ładne i solidne, więc można je później wykorzystać na różne drobiazgi. Miniaturki otrzymanych produktów często wykorzystuję na wyjazdach albo np. na basenie, żeby nie brać całej pojemności szamponu lub kremu. Shinybox i beGlossy proponują też pudełka specjalne: wydania dla mężczyzn, dla matek, dla panien młodych itd.

Moim sposobem zarówno na beGlossy jak i Shinyboxa jest po prostu czekanie na okazję. Dostaję na maila informację o promocjach lub wyprzedażach, w których można zgarnąć pudełka nawet za pół ceny! Są to oczywiście pudełka z poprzednich miesięcy, więc nie mamy takiej wielkiej niespodzianki (chociaż w obrębie miesiąca w pudełkach i tak mogą być drobne różnice, więc nie możemy być wszystkiego pewni). Ale to właśnie dzięki temu mogę wybrać pudełko i zdecydować, czy chcę mieć zawarte w nim produkty w promocyjnej cenie. Zazwyczaj udaje im się mnie skusić. ;)

Podsumowując, myślę, że jest to głównie kwestia tego, czy cena takiego pudełka to dla kogoś mało czy dużo. Nie każdy będzie chciał płacić tyle co miesiąc na takie przyjemności, które nie są dla niego niezbędne. Dla kogoś innego może to być groszowy wydatek i nie będzie mu przeszkadzać, że nie wszystko będzie chciał koniecznie wykorzystać. Uważam, że dobrym pomysłem jest kupowanie takiego pudełka na dwie osoby (np. dwie siostry, matka z córką, dwie przyjaciółki). Problem może być wtedy, gdy obie zapragną najbardziej jednej tej samej rzeczy, ale zazwyczaj powinny umieć się nim podzielić.

09 listopada 2015

Ej, już są święta?

Komercjalizacja świąt jest straszna. Nie czuję żadnej wielkiej „magii świąt” (może powinnam pić więcej Coli?). Nie pomaga mi w tym to, co już od dawna nas wszędzie otacza - bieganina po sklepach, świąteczne piosenki i wszystkie ozdoby, którymi zawalone są witryny sklepowe. Może to nawet jest ładne, ale pojawiło się zdecydowanie za wcześnie i w tym momencie jest mi to już zupełnie obojętne.

Lubię światełka i klimatyczny nastrój. Sama mam w domu białe lampki, które wiszą cały rok. Ale czy wiesz, że tradycyjnie choinkę ubiera się dopiero w Wigilię? Jasne, że i w domach można to robić wcześniej, zwłaszcza, gdy wyjeżdża się do rodziny na święta. I to oczywiste, że ozdoby i pomysły na prezenty w sklepach muszą pojawić się wcześniej, żeby można je było zakupić. Ale czy to musi być już w pierwszych dniach listopada? Ledwie skończyliśmy wspominać zmarłych, a już wpadliśmy w klimat choinek i czerwonego grubaska.

Dla mnie nawet Mikołajki są jakieś mało świąteczne - przecież to jeszcze jesień i zazwyczaj nie ma śniegu! Chociaż grudzień, z oczywistych względów, jest miesiącem typowo świątecznym i według mnie to właśnie wtedy powinna się stopniowo pojawiać ta atmosfera. Myślę sobie, że w przyszłości moje dzieci nie będą szukać pierwszej gwiazdki na niebie, tylko pobiegną do sklepu, w którym choinka pojawi się najwcześniej...

Kiedyś przeszkadzało to większej ilości osób, teraz widzę, że ludzie cieszą się na widok tych wszystkich ozdób i nie ważne, że pojawiły się dzień po Wszystkich Świętych. Ja sobie tylko trochę na to pomarudzę, bo przecież nic z tym nie zrobię. Jedynie to, że na moim parapecie wciąż leżą kasztany i jarzębina.

06 listopada 2015

Kolorowanki antystresowe - #26 Coś fajnego!

Kolorowanki antystresowe, albo tzw. kolorowanki „dla dorosłych”, chociaż nic zbereźnego w nich nie ma, to hit ostatnich miesięcy! Spodobały mi się, gdy je widziałam pierwszy raz, ale nie zapragnęłam mieć ich na własność. Skusiłam się dopiero w tym miesiącu.

Pamiętam, że jako dziecko uwielbiałam kolorować kolorowanki. Kojarzy mi się to zwłaszcza z dniami, gdy byłam chora i zostawałam w domu. Zawsze towarzyszyły mi wtedy bajki na video i właśnie nowa kolorowanka. Od dawna nie miałam już takich chęci, po prostu nie chciało mi się tak spędzać czasu. Dopiero przy generalnych porządkach, gdy znalazłam kilka piórników pełnych kredek stwierdziłam, że mam na to ochotę. W końcu gdy jest się w posiadaniu tylu kredek trzeba je do czegoś wykorzystać. ;)

Na szczęście te kolorowanki dostępne są teraz w wielu miejscach. Nie trzeba ich specjalnie szukać, najpierw widziałam je tylko w Tigerze, później w Empiku, a obecnie są nawet w Carrefourze, więc pewnie i w innych marketach. Kosztują maksymalnie 20 parę złotych, więc nie jest to straszny wydatek na tak ładne, szczegółowe obrazki. 

Bo kolorowanki „dla dorosłych” różnią się znacznie od tych dziecięcych. Chociaż sądzę, że jako dziecko także bardzo bym je polubiła. Na obrazkach są głównie skomplikowane wzory, które wypełnia się dowolnymi wzorami. Można się przy tym zrelaksować i jak sama nazwa wskazuje - odstresować.

Kolorowanki antystresowe to naprawdę fajna rzecz. Zabieram je ze sobą na wykłady, by w skupieniu posłuchać profesora, a w dodatku popatrzeć na coś miłego i rozwinąć swoją kreatywność. A przynajmniej nie pozwolić jej całkowicie umrzeć. Z całego serca polecam!