09 listopada 2015

Ej, już są święta?

Komercjalizacja świąt jest straszna. Nie czuję żadnej wielkiej „magii świąt” (może powinnam pić więcej Coli?). Nie pomaga mi w tym to, co już od dawna nas wszędzie otacza - bieganina po sklepach, świąteczne piosenki i wszystkie ozdoby, którymi zawalone są witryny sklepowe. Może to nawet jest ładne, ale pojawiło się zdecydowanie za wcześnie i w tym momencie jest mi to już zupełnie obojętne.

Lubię światełka i klimatyczny nastrój. Sama mam w domu białe lampki, które wiszą cały rok. Ale czy wiesz, że tradycyjnie choinkę ubiera się dopiero w Wigilię? Jasne, że i w domach można to robić wcześniej, zwłaszcza, gdy wyjeżdża się do rodziny na święta. I to oczywiste, że ozdoby i pomysły na prezenty w sklepach muszą pojawić się wcześniej, żeby można je było zakupić. Ale czy to musi być już w pierwszych dniach listopada? Ledwie skończyliśmy wspominać zmarłych, a już wpadliśmy w klimat choinek i czerwonego grubaska.

Dla mnie nawet Mikołajki są jakieś mało świąteczne - przecież to jeszcze jesień i zazwyczaj nie ma śniegu! Chociaż grudzień, z oczywistych względów, jest miesiącem typowo świątecznym i według mnie to właśnie wtedy powinna się stopniowo pojawiać ta atmosfera. Myślę sobie, że w przyszłości moje dzieci nie będą szukać pierwszej gwiazdki na niebie, tylko pobiegną do sklepu, w którym choinka pojawi się najwcześniej...

Kiedyś przeszkadzało to większej ilości osób, teraz widzę, że ludzie cieszą się na widok tych wszystkich ozdób i nie ważne, że pojawiły się dzień po Wszystkich Świętych. Ja sobie tylko trochę na to pomarudzę, bo przecież nic z tym nie zrobię. Jedynie to, że na moim parapecie wciąż leżą kasztany i jarzębina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz