Na pewno każdy koncert ma swój klimat, ale uwielbiam te odbywające się w plenerze. Od razu czuć zbliżające się wakacje i można trochę odetchnąć wolnością. Juwenalia przez cały miesiąc to coś świetnego!
Na juwenalia chodziłam jeszcze w liceum i nie wiem czy to nie wtedy najlepiej się bawiłam. Właściwie duże znaczenie ma też zespół który gra, a ja chodziłam rok w rok na Come. W jakiś sposób najlepsze koncerty odbywały się w deszczu. Serio! Raz było tak, kiedy grały Strachy na lachy, a Grabaż stwierdził, że on by nie został, więc szacun. A koncert był cudowny, zrobił się bardzo klimatyczny i kameralny. Plener jest nieobliczalny. ;)
Do koncertów plenerowych zaliczają się oczywiście festiwale. Chociaż nie przepadam za tymi komercyjnymi festiwalami. Byłam na Orange Warsaw Festival i chociaż Linkin Park byli super, cały festiwal, atmosfera, ludzie i wszystko to, co niby poboczne, ale wciąż liczy się w odbiorze koncertu, było tragiczne. Przede wszystkim ludzie dziwacznie się zachowywali. Myślałam, że już na wielu koncertach byłam i sporo widziałam, ale to zachowanie mnie zaskoczyło i załamało. Skoro ludzie chcą się tak bawić, chodzą na koncerty w sandałkach i nie można nawet przypadkiem na nich wpaść, to dobrze w sumie, że płacą za to miliony. Kompletnie nie mój klimat.
Ale już Woodstock to coś zupełnie innego. ;) Nie będę się nad nim tu rozwodzić, bo można by napisać niezły elaborat. Woodstock ma zdecydowanie niepowtarzalny klimat i każdy, kto słucha takiej muzyki, powinien się sam przekonać.
Krótko i na temat, w tym tygodniu koncerty plenerowe uznaję za Coś fajnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz