Ach! Bardzo się starałam, żeby mimo ogromu obowiązków nie zaniedbać bloga. Niestety musiałam odpuścić odrobinę, ale wracam! Dzisiaj normalny wpis, a jutro „Coś fajnego”, którego nie było tu 2 tygodnie.
Zdecydowanie jestem nocnym markiem. Siedzę długo po nocach, gdy się relaksuję (np. coś oglądam) oraz gdy pracuję lub uczę się. Po wstaniu rano potrzebuję trochę czasu na ogarnięcie się, zebranie myśli i przygotowanie do pracy. A nocą wszystko przychodzi mi łatwiej. To nie znaczy, że nie zdarza mi się, że mi się nie chce. Zdarza i to bardzo często. Ale nocą po prostu pracuje się łatwiej. Jest cisza i spokój, a facebook tak bardzo nie rozprasza. ;)
Zawsze lubiłam bardziej noc. To nie znaczy, że nie lubię słońca! Największy problem mam właśnie zimą, gdy często mijam się ze słońcem, albo widzę je zaledwie chwilę. Poza tym, to wcale nie jest wspaniałe, że pół dnia jest już ciemno i każdy jeszcze coś robi. Taka noc nie jest „moja”.
Nawiązując do tytułu, kiedy dużo nad czymś pracuję, jak chociażby teraz nad pracą dyplomową, chcę wykorzystać noc w 100%. Wiem, że wtedy mogę próbować dać z siebie wszystko i rozciągnąć dzień prawie do rana. W takich kulminacyjnych okresach zdarza mi się zresztą spać po 2-3 godziny i dopiero później to odespać.
Nie jestem w stanie położyć się spać jak „normalny człowiek”, wstać rano i wziąć się do pracy. Bardzo długo czuję się zaspana, chce mi się jeść i wszystko mnie rozprasza. A nocą mogę siedzieć długie godziny, a do snu często i tak zmuszam się z (odrobiny) rozsądku.
Zdjęcia pochodzą z www.freeimages.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz