To wpis z serii, których nienawidzę na żadnych blogach. Dobrze wiem, że nikogo to nie obchodzi, bo nikt nawet nie zauważa naszej nieobecności. Poza oczywiście przykładami ogromnych blogerów czy youtuberów. ;) Dlaczego więc piszę taki wpis? Głównie dla siebie, żeby pisemnie sobie wszystko uporządkować. A poza tym, może ktoś będzie miał ochotę poznać losy bloga?
Mówiłam sobie, że czerwiec był słaby, miałam ruszyć w lipcu z kopyta, ale i to nie wyszło. Jeszcze gorzej w sierpniu, gdzie w pierwszych dwóch tygodniach pojawił się zaledwie jeden wpis. Nawet jeśli chciałabym wykręcić się wyjazdem to żaden tyle nie trwał. A szkoda. ;)
Zatem dlaczego nie było mnie za często? Pustka w głowie, brak pomysłów? Nic z tych rzeczy! Pomysłów jest wiele i nieustannie napływają nowe! Mimo to kompletnie nie miałam weny do rozwijania ich. Nie miałam ochoty siadać do pisania, tym bardziej, że nic nie trzymało się kupy. W dodatku od paru tygodni sporo pracuję, a najgorsze jest to, że moją pracą jest... pisanie na komputerze. W czasie dyżuru przeprowadzam ponad setkę pisemnych rozmów z klientami. Dlatego po pracy kompletnie nie mam ochoty już nic więcej tworzyć. Zmartwiło mnie, że to, tym bardziej, że pracuje także w weekendy. Wiem, że nie powinnam wszystkiego na tę pracę zwalać, bo po prostu potrzebuję więcej samozaparcia, żeby napisać to co chciałam. Co więcej, na temat pracy też mam coś do powiedzenia. A właściwie na temat jej szukania...
Chcę też kontynuować serię Zakochaj się w Żoliborzu, która sprawia mi wielką frajdę. Póki co przedstawiłam dopiero Sady Żoliborskie i Park Żywiciela, a na Żoliborzu kryje się dużo, dużo więcej! W dodatku chciałabym później wyjść poza moją dzielnicę, więc powinnam się streszczać, bo jest tyle wspaniałych miejsc do pokazania! Miałam też napisać jeszcze jeden wpis o Woodstocku i na pewno zrobię to w najbliższym czasie, póki jeszcze o wszystkim pamiętam. Szykuje mi się też mała wycieczka, więc pewnie i o niej będę chciała wspomnieć. Myślę też o tym, żeby poogarniać może trochę filmy, które oglądam i polecać te dobre w miarę na bieżąco (nie tylko te tytuły, które mogłyby trafić na bloga jako „Coś fajnego”). Właściwie chciałam to robić od początku bloga i nie wiem z jakiego powodu tego nie zrealizowałam do dzisiaj... Nie wspominając już o tym, że nawet „Coś fajnego” nie pojawia się ostatnio w każdym tygodniu...
Jak widać, pomysłów mam trochę, ale gorzej z realizacją. Nie wiecie nawet, ile wpisów mam zaczętych i pozostawionych po jednym zdaniu lub akapicie. Czasem to po prostu nie był mój dzień... Tym bardziej, że wolę pisać nocą, a przez różne godziny pracy i zmęczenie nie mogłam tego robić w moim trybie.
Dlatego napisałam dla siebie właśnie to podsumowanie, które teraz czytasz, żeby mieć dokładny zarys planów i móc je w swoim tempie realizować. Trzymaj kciuki.
Zdjęcia pochodzą z www.freeimages.com.
Trzymam kciuki i daje Ci wielkiego kopniaka na rozped i szczescie. I sobie tez.��
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
OdpowiedzUsuń