22 kwietnia 2015

Sport nie musi być całym naszym życiem. (Tak, możesz zjeść kebaba)

Oczywiście nie mówię o zawodowych sportowcach, oni nie mają wyjścia (chyba, że zrezygnują ze swojej kariery). Mam na myśli zwykłych śmiertelników, którzy lubią czasem pobiegać lub pójść na siłownię, czy to sporadycznie, czy regularnie. Z takimi ćwiczeniami zmienia się myślenie, a co za tym idzie także styl życia. I to bywa czasem niepokojące. A osoby „żyjące zdrowo i na sportowo” zachowują się jakby wstąpiły do sekty.

Lubię sport, wf nie sprawiał mi problemów, byłam wielokrotnie w reprezentacji szkoły, od zawsze jeżdżę na rowerze i kocham łyżwy. Najzwyczajniej w świecie odczuwam satysfakcję z takiego pozytywnego zmęczenia. Najzwyczajniej w świecie też... nie zawsze chce mi się cokolwiek robić. Uwielbiam odpoczywać, leniuchować i jeść! I nic nikomu do tego. W jednym tygodniu będę ćwiczyć codziennie, a w drugim każdego dnia zapcham się chipsami i słodyczami. Nie brzmi to jak zdrowy styl życia, ale nie mam zamiaru podporządkowywać się nikomu i niczemu, bo „tak wypada”.

Ktoś powie, że zdrowo i mądrze żyjąc możemy wydłużyć sobie życie. Ale mnie nie interesuje życie o 10 lat dłuższe, jeśli nie będę mogła jeść tego wszystkiego, co tak bardzo kocham. Czuję się lepiej (i poniekąd usprawiedliwiona), że ja mimo wszystko robię cokolwiek. Nie uważam, że moja godzina ruchu to czas stracony przez to, że zjadłam hamburgera. Po to właśnie ruszyłam dupę, żeby nie mieć wyrzutów sumienia po sytej uczcie. Demotywujący są ludzie, którzy mówią, że twój trening był nie ważny, bo zjadłeś 3 chipsy. Albo będzie nie istotny, bo nie ćwiczysz codziennie.

Wiadomo, że jeżeli ktoś trenuje na poważnie i chce osiągnąć jak najlepsze efekty to musi podporządkować się stałemu treningowi i diecie. Mnie to na szczęście nie dotyczy. Będę chętnie uprawiać jakiś sport, a po nim ochoczo wpieprzę coś kalorycznego. Ćwiczenia się nie anulują, robię to przecież dla siebie i wiem, że coś mi to daje. Co prawda po treningach mam ochotę na coś zdrowego, ale to nie jest istotne dla mojego wywodu.

Miałam kiedyś fazę i brałam udział w jakimś wyzwaniu. Były to codzienne ponad godzinne treningi. Nie pamiętam już, czy trwały 2, 3 czy 4 tygodnie. Pamiętam za to, że cały czas o tym myślałam. Podporządkowywałam plan dnia pod treningi. I nie było w tym nic złego, poza jedną małą myślą, która krążyła mi po głowie. Czułam się lepsza od innych. Nie od wszystkich oczywiście, nie o to chodzi. Ale oceniałam ludzi. Miałam ochotę podchodzić do nich i pytać, czemu przesiadują godzinami przed komputerem zamiast wyjść chociażby na spacer. Ale sam spacer nie zrzuci wielkiej nadwagi, więc do cholery, dlaczego nie robisz nic ze swoim cielskiem???

Naprawdę nachodziły mnie takie myśli i obecnie bardzo mnie to bawi, ale wtedy zaskakiwało mnie jak mocno treningi mogą wpłynąć na człowieka. Nie sugeruję, że każdy zmienia się w jakiegoś psychicznego sportowca, ale spotkałam się z takimi osobami. Ledwie same zaczęły coś trenować, a już każdego chciały pouczać i krytykować. I chociaż w mojej głowie także zrodził się ten krytykancki głos nigdy go nie użyłam. I chciałabym, żeby ludzie zachowywali się tak samo wobec mnie.

Ruch jest ważny i do tego będę zachęcać, ale nie uważam, że powinniśmy podporządkowywać się jakimś głupim modom. Więc droga pani, drogi panie skieruj swój pełen oburzenia wzrok gdzie indziej i nie wypowiadaj swoich opinii na głos. Może jem batona, bo dopiero co przebiegłam maraton? A nawet jeśli nie to każdy tłuścioszek ma w domu lustro. Trzeba się cieszyć, że jakiś palacz wziął się za siebie i zaczął chodzić na siłownię. A może rzucenie nałogu będzie dla niego kolejnym krokiem? Większość ludzi nie potrzebuje słuchać opinii obcych osób na swój temat. Niech każdy żyje na swój sposób i traktuje swoje ciało tak, żeby się z nim dobrze czuć.

Zdjęcia pochodzą z www.freeimages.com.

2 komentarze:

  1. Trochę jest prawdy w tym co piszesz. Też znam takie osoby, które zaczęły nagle ćwiczyć, chodzić na siłownie i nagle ich świat wywrócił się do góry nogami. Też lubię sport. Rower, bieganie, spacery, rolki i inna aktywność ruchowa sprawia mi przyjemność i staram się być aktywna codziennie. Jednak nigdy nie podporządkowywałam życia pod treningi. Raczej staram się wplatać ruch w plan dnia. Staram się jeść zdrowo ale nie odmawiam wyjścia na pizze czy grilla ze znajomymi bo właśnie przebiegłam 2 km. Do wszystkiego trzeba podchodzić zdrowo i nie dać się zwariować. Proste ale jak wielu o tym zapomina ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodzi, żeby zdrowo do wszystkiego podchodzić :)

      Usuń