29 kwietnia 2015

Szczęśliwe życie psa na łańcuchu

Temat dość przewrotny, ale chciałam stanąć w opozycji do ludzi skandujących, że łańcuch=cierpienie. Chyba nie o to chodzi w życiu psa. I mówi to osoba, która uwielbia te zwierzęta i bywa czasem w schronisku.

Powstały organizacje, ludzie skandują, zakładają sobie łańcuchy na szyję i protestują przed trzymaniem psa na łańcuchu. Zrobili z tego niejako symbol niehumanitarnego traktowania zwierząt. Ale nie stosują łańcucha symbolicznie. Zachęcają wprost do bacznego przyglądania się psom na łańcuchu, bo według nich jest 99% szans, że ktoś się nad nimi znęca. Wydawało mi się, że każdemu psu można się przyjrzeć i nawet często widać, że te z „dobrych domów” są przestraszone i płaszczą się przed właścicielem. Ale to nic, nie ma łańcucha, nie ma przemocy...

Zgadzam się z większością zarzutów obrońców praw zwierząt. Uważam nawet, że wiele kar powinno być częstszych i wyższych. Popieram też karanie za trzymanie na zbyt krótkim łańcuch, w złych warunkach, przy braku schronienia od słońca i deszczu oraz z ograniczonym dostępem do wody. Ale jest jeszcze jeden przepis mówiący, że psa nie można trzymać na uwięzi (nawet w dobrych warunkach) dłużej niż 12 godzin. A nie wydaje mi się, żeby to było największe okrucieństwo.

Znałam przeszczęśliwe psy na łańcuchach. Na długich łańcuchach przy pięknych, nierzadko ocieplanych budach. Dostawały super żarcie, były czesane, spuszczane, często biegały po całym podwórku, a nawet zabierane były na dodatkowe spacery. Oczywiście same nie mogły się przecież na nic poskarżyć, więc każdy może powiedzieć, że nic nie wiem... Ale ludzie, nie dajmy się zwariować. Widać czy pies jest zadbany, karmiony i jak wygląda teren wokół niego. 

Dlaczego wybór pada na łańcuch? Zwykłą smycz pies bez problemu może przegryźć... Pies nie jest ogrodzony, zamknięty w „klatce”. Boksy, kojce mnie nie przekonują. A podobno wystarczy psa z łańcucha przenieść do kojca i ma jak w niebie... Serio? W dodatku te zagrody nie zawsze są większe od przestrzeni, którą może dać łańcuch. Uwiązanie psa nie odgradza go od nas, gdy jesteśmy na podwórku. Można siedzieć przy nim nie będąc za kratami. Zdarza się też, że pies zajmuje takie miejsce podwórka, że nie można przejść nie zahaczając o jego teren. Zawsze mi się to podobało, tym bardziej, że nikt obcy nie będzie mógł pójść tam, gdzie siedzi nasz piesek. Często niestety nie można pozwolić, żeby pies biegał po całym podwórku. Zniszczenia i ucieczki, które mogą być niebezpieczne dla niego i innych, uniemożliwiają to.

Nie mówię „trzymajcie psy na łańcuchu! to jest super!”, tylko uświadamiam, że sam łańcuch nie musi oznaczać czegoś złego. Ogłaszanie światu, żeby lepiej przyglądał się takim właścicielom jest krzywdzące. Każdy powinien zwracać uwagę na dobro zwierzęcia nie tylko przez pryzmat łańcucha. Wielokrotnie psy biegają po całej posesji i nie mają ani kropli wody, a rasowe psy przy pięknych willach mają elektryczną obrożę, która daje im znać, gdzie nie można wejść. Ale wtedy wszystko jest spoko, bo przecież nie są na uwięzi...! Bo tylko za łańcuch można dostać mandat.

Zdjęcia pochodzą z www.freeimages.com.

3 komentarze:

  1. I znowu dużo jest prawdy w tym co piszesz. Spędziłam na wsi większą cześć dzieciństwa i wiem, że psy na łańcuchu wcale nie muszą być nieszczęśliwe. Zwłaszcza gdy tak jak napisałaś, mają tez szansę sobie bez tego łańcucha pobiegać, jest schronienie, jest pożywienie, woda i oczywiście wielka troska o takiego psa. Niestety na wsi nie każdy pies może w dzień swobodnie biegać sobie po podwórzu i ogrodzie bo np. straszy inne zwierzęta na wybiegu, bo brama jest często otwarta, a w sezonie letnim potrącenie takiego psa przez maszyny jest niezwykle prawdopodobne. Takich czynników jest więcej. Często oceniamy po pozorach, albo po tym, co nam się wydaje. Uważam, że trzeba do takich rzeczy podchodzić zdroworozsądkowo i rozważyć wszystkie argumenty za i przeciw, a nie tylko bronić swojej racji bo tak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie... Wydaje mi się, że ludzie widzieli tylko jakiegoś psa na łańcuchu, którego ktoś prawie porzucił, olewa i w ogóle nie karmi... Mi tak się kojarzą kojce - wypchnięte gdzieś w róg działki, gdzie nikomu się nie chce iść i dać jeść, a co dopiero jeszcze bawić z psem... Oczywiście wiem, że nie wszędzie tak jest i dla kogoś wydzielona, ogrodzona przestrzeń dla psa jest idealnym rozwiązaniem. Po prostu sytuacje są różne i pod uwagę powinny być brane warunki w jakich to zwierze jest trzymane, a nie "sposób" na to.

      Usuń
  2. Ciekawe podejście do tematu, nie patrzyłam na to od tej strony :)

    OdpowiedzUsuń